Piątek, 6 stycznia 2012 rok

Zuri to 10-letnia dziewczynka z Afryki z Zimbabwe. Mieszkała w niewielkiej wiosce liczącej zaledwie kilkanaście osób. Była jednym z dzieci z wielodzietnej rodziny. Zuri była najstarsza, potem Paluku, który miał 8 lat, 7-letni Lakoo, a na koniec bliźnięta - Zola i Koffi mające 5 lat.

Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Zaczęło się od tego, że rodzice Zuri dostali list.

Czy chcesz się dowiedzieć jak toczy swoje życie dziewczynka, która nagle przeprowadziła się na drugi koniec świata? Aby się tego dowiedzieć przeczytaj książkę pt. „Rok Zuri”.

 

Piątek, 6 stycznia 2012 rok                                                                                               Święto Trzech Króli

Dzisiaj obudziłam się jak zwykle o 7:00. Miałam na sobie wczorajsze ubrania i głowę w ćwiczeniach od matematyki. Okazało się, że byłam taka zmęczona, że zasnęłam przy biórku.

Poszłam do szafy przeciągając się. Założyłam białą bluzkę w kolorowe kropki. Do tego dżinsy i moje włochate kapcie z oczami.

W domu było cicho, więc postanowiłam to sprawdzić. Zakradłam się do pokoju Paluku. Odchyliłam drzwi. W środku siedziedział on i Lakoo jeszcze w piżamach szepczący o czymś. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zapytałam o czym rozmawiają.
- Jest już po 7:00, a rodzice jeszcze śpią. Sami widzieliśmy. - powiedział Lakoo

- Dzisiaj jest przecież piątek, a w piątki chodzi się do szkoły. - ciągnął Paluku

- Mam świetny pomysł żeby dowiedzieć się czemu rodzice nie wstają! Na holu jest kalendarz z zaznaczonymi świętami. Możemy sprawdzić czy dzisiaj jest jakieś. Następnie wejdziemy pocichutku do gabinetu taty gdzie jest komputer i wszystkiego się dowiemy. Co wy na to? - mówiłam uśmiechnięta

Rodzeństwo zgodziło się wzięło kartki i długopisy. Poszliśmy na hol ostrożnie stawiając stopy. Gdy już doszliśmy do kalendarza spojrzeliśmy na początek stycznia. Pierwszym świętem było Święto Trzech Króli. Wypadało 6 stycznia.

- Mnie się wydaje, że dzisiaj jest właśnie to święto. - powiedział stanowczo Lakoo.

Potem poszliśmy do gabinetu, który znajdował się w pokoju obok. Szybko znaleźliśmy komputer. Mieliśmy szczęście, że tata wczoraj go nie wyłączył. Paluku zaczął klikać na wszystkie ikonki aż w końcu włączyła się wyszukiwarka. Chcieliśmy napisać nazwę święta lecz żadne z nas nie umiało napisać ,,ś” ani ,,ó”. Spróbowaliśmy napisać nazwę bez używania polskich znaków.

- Więto Trzech Krli. - przeczytałam

Lakoo natychmiastowo znalazł lupę na monitorze, a Paluku ją kliknął. Nagle pojawiło nam się mnóstwo różnych zdań.

- Święto Trzech Króli - doroczny zwyczaj - czytałam - 6 grudnia – Święto Trzech Króli, Objawienie Pańskie – Wikipedia.

- Co wybieramy? - zapytał Lakoo

Paluku kliknął pierwszy link. W tym momencie wyskoczyła nam strona gdzie było wszystko objaśnione.

- Święto Trzech Króli - święto chrześcijańskie, obchodzone 6 stycznia, inaczej Objawienie Pańskie lub Epifania. - czytałam

Stwierdziliśmy, że to nam wystarczy. Już mieliśmy zacząć pisać, gdy nagle do biura wszedł tata.

- Tak myślałem, że zaczniecie się zastanawiać czemu nie poszliście do szkoły. Jest Święto Trzech Króli. Zamiast do szkoły idziemy dzisiaj do kościoła. Chłopcy ubierajcie się, a ty Zuri porób coś sobie przez chwilkę. Mama jest już gotowa.

Poczym poszedł sobie, a ja zamknęłam przeglądarkę i poszłam do pokoju.

 

Po drodze do kościoła...

- Tato, ta pani ma brzydkie zęby! - powiedział głośno Koffi i pokazał palcem żebraczkę siedzącą przed drzwiami kościoła

- Koffi, to nie ładnie tak pokazywać palcem i mówić o kimś coś brzydkiego. Ta pani jest biedna i zbiera pieniądze na jedzenie.

- Tato, a czy mogę dać tej pani jakiś pieniążek? - zapytałam

- Hm, no dobrze. - tata dał mi pięć złotyćh – Tylko się pospiesz.

- Molimo, malo novca. Moram da nahranim svoju decu! Molimo, malo novca. - mówiła żebraczka

Dałam jej pieniądze a ona odrzekła:

- Puno Vam hvala. Bog te blagoslovio.

 

Podczas mszy...

- W imię ojca i syna, i ducha świętego. Ameeen. - ksiądz modlił się

Zrobiłam te same ruchy co rodzice. Dotknęłam ręką czoła, klatki piersiowej i ramion.

Następnie wyszliśmy, ale po drodze natknęliśmy się na ministranta sprzedającego kredę i kadzidło. Mama podeszła i zapłaciła. a kredę i kadzidło włożyła do torebki.

 

W domu...

Gdy wróciliśmy do domu tata znalazł na półce podstawkę do kadzidełek. Mama zapaliła je i okadziła cały dom.

- Dzieci, moje kochane, słuchajcie, taka jest tradycja, że w Święto Trzech Króli okadza się dom kadzidłami.

Później tata kazał mi odrobić to nieszczęsne zadanie z matematyki, nad którym usnęłam. Reszta rodzeństwa rysowała trzech królów, a mama zajęła się przyrządzaniem ciasta, w którym miał być jeden migdał. Tata opowiadał, że ten kto znajdzie w swoim kawałku ciasta migdał te zostanie ,,migdałowym królem”.

 

20 minut później...

Mi udało się w końcu zrobić zadanie z laptopem i słuchawkami, a mamie udało się już zrobić ciasto z migdałem. Stwierdziła, że możemy już zacząć zabawę. Ukroiła każdemu po kawałka ciasta.

Byłam bardzo rozczarowana, że w swoim kawałku niczego nie znalazłam, tata też nie wyglądał na zadowolonego. Lakoo ukradkiem rozgniatał swoje w poszukiwaniu orzecha. Paluku jadł szybko zapominając o wszystkim.

A ,,migdałowym królem” została mama! Okazało się jednak, że migdał się przepołowił i mogli go mieć jedynie Koffi albo Zola.

Podczas naszego oczekiwania, mama przyniosła sok pomarańczowy z kuchni. Zola zakrztusiła się swoim sokiem i... wypluła połowę migdała! Mamę i Zolę ogłosiliśmy ,,migdałowymi księżniczkami”.

Po rodzinnej rozmowie przy resztkach ciasta i soku oraz przy zapalonym kadzidełku tata zapytał kto chce poznać imiona Trzech Króli. Wszyscy wykrzyknęliśmy, że chcemy.

- Polski zwyczaj mówi, że na drzwiach trzeba napisać ich pierwsze litery imion. - odpowiedział tata

Następnie mama wyjęła kredę z torebki i podała Koffi'emu. On zaś stanął na krześle i zapytał co ma napisać.

- Imię jednego z królów to Kacper, drugie to Melchior, a trzecie to Baltazar. - mówił tata

- To znaczy, że masz napisać C+M+B. - podpowiedziała mama

 

Wieczorem...

Była dopiero 19:00, ale bliźniaki po dniu pełnym wrażeń szybko zrobiły się śpiące. Ja, rodzice i moja reszta rodzeństwa zagraliśmy sobie w grę planszową, gdy nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Rodzice poszli otworzyć drzwi, a my za pobiegliśmy za nimi.

- Ciiicha noooc, święęęęta noc. Poookój nieeesie luuudziom wszem...

Okazało się, że to byli kolędnicy. Chodzą od domu do domu, śpiewają kolędy i oczekują za to szczodraków, czyli dużych rogali. Gdy dzieci skończyły śpiewać mama powiedziała:

- Nie mamy dla was rogali, ale możecie dostać kawałek ciasta.

Dzieci zgodziły się i poszły do naszych sąsiadów.

 

Komentarze

calineczka 2014-11-19 12:42:57 - Malwiś! Bardzo dużo wiedzy!!! Jestem zachwycona rozdziałem.

Polecam inne wpisy w tym dziale:

Niedziela, 29 stycznia 2012 rok - 2014-10-19 18:42:44

Tornistry - Woda na ziemi więcej ≫

Poniedziałek, 23 stycznia 2012 rok - 2014-10-19 18:41:54

Babcia i dziadek - Znów Wojtek więcej ≫

Środa, 18 stycznia 2012 rok - 2014-10-19 18:41:04

Mail ze szkoły - Podróż na pocztę - Pan Bizoń więcej ≫

Wtorek, 17 stycznia 2012 rok - 2014-10-19 18:39:12

Kartka z życzeniami - Przygotowania do wycieczki więcej ≫

Poniedziałek, 16 stycznia 2012 rok - 2014-10-11 19:41:58

Rozdzielanie - Wojtek - Informatyka więcej ≫

Środa, 11 stycznia 2012 rok - 2014-10-11 19:37:28

Wycieczka klasowa więcej ≫